Witam na moim Blogu!

Znajdziesz tutaj dużą porcję śmiechu i mam nadzieję, że dobrze przećwiczysz mięśnie brzucha ;-)
Zapraszam do lektury - najlepiej codziennie z rana, by dobrze nastroić się na cały dzień.


30 kwietnia 2008

Żałoba

Karen straciła męża prawie cztery lata temu i nadal go opłakiwała. Jej córka namawiała ją ciągle, by wróciła do świata i zaczęła normalnie żyć. W końcu Karen zgodziła się wyjść z kimś na randkę. Córka natychmiast zorganizowała jej faceta, żeby tylko matka się nie rozmyśliła. Poznali się i po sześciu tygodniach facet zaproponował Karen wspólny weekend. Pierwszej nocy rozebrali się oboje. Karen stanęła przed nim naga, z wyjątkiem pary czarnych koronkowych majtek, których nie zdjęła. On nagi, jak go Pan Bóg stworzył. Spojrzał na nią i spytał:
- Dlaczego masz na sobie czarne majtki?
Ona odpowiedziała:
- Możesz pieścić moje piersi, możesz dotykać każdą część mego ciała, ale tam, na dole ciągle noszę żałobę.
Facet zrozumiał, że tej nocy nic z tego nie będzie. Następnej nocy przerabiają ten sam scenariusz. Ona staje przed nim w czarnych majtkach, a on jest ubrany tylko we własną skórę... z tym wyjątkiem, że założył czarną prezerwatywę. Karen spojrzała na niego i pyta:
- Po co ci ta czarna prezerwatywa?
Facet odpowiada:
- Chcę złożyć moje najgłębsze kondolencje...

29 kwietnia 2008

Zagryźć teściową

Facet chciał sobie kupić jakieś drapieżne zwierzę, żeby zagryzło mu teściową, ale w sklepie były tylko pelikany. Sprzedawca powiedział, że są one wyjątkowo groźne, więc kupił dwa do domu. Postanowił je wypróbować:
- Pelikany na stół!
Pelikany totalnie rozpieprzyły stolik. Facet wniebowzięty mówi dalej:
- Pelikany na krzesło!
Ptaki rozdziobują krzesło. Nagle wchodzi teściowa i od progu krzyczy:

- A na ch*j ci pelikany?

 

27 kwietnia 2008

Ile ważysz..

Lew, król zwierząt, postanowił znać wagę wszystkich zwierząt. Wydał rozporządzenie, że wszystkie zwierzaki maja się zważyć, później przyjść do niego i podąć mu swój ciężar.
Przychodzi sarenka:
- Ile ważysz? - pyta lew.
- 50 kilogramów - mówi sarenka.
- W porządku.
Przychodzi wiewiórka.
- Ważę 2 kg - powiada wiewiórka.
- Dobrze, zanotowałem - mówi lew.
Przyszło dużo zwierząt. W końcu przybył zając.
- Ile ważysz zajączku? - pyta lew.
- 60 kg.
- Bez żartów zajączku!!! - krzyczy lew.
- 60 kg.
- Zajączku, nie żartuj, ile naprawdę ważysz?
- 60 kg.
- Zajączku, bez jaj!!! Ile ważysz?
- A... bez jaj to 2 kg.

26 kwietnia 2008

Włamanie z przesłaniem

Pod nieobecność właścicieli do pewnego domu włamał się włamywacz. Pewien, że nikt go nie widzi zaczął buszować z zapaloną latarką po całym domu. Gdy miał już wrzucić do swojej torby kasetkę z biżuterią, nagle usłyszał ochrypły głos:
- Jezus cię widzi!
Włamywacz natychmiast wyłączył latarkę i zastygł w bezruchu bojąc się nawet drgnąć. Ale gdy przez chwilę nie było słychać, nawet szmeru, to pewien, że się przesłyszał i obiecując sobie długie wakacje znowu sięgnął po kasetkę. I znowu jak grom rozległ się głos:
- Jezus cię widzi!
Złodziej w popłochu zaczął na oślep świecić dookoła latarką i ujrzał pod ścianą siedzącą na drążku papugę. Odetchnął z ulgą:
- To ty to wołałaś?
- Tak, chciałam cię po prostu ostrzec. - Jezus śledzi każdy twój krok!
- Ostrzec, tak? A kim ty właściwie jesteś?
- Mojżesz.
- Co za debil nazwał papugę Mojżesz?
- Ten sam, który nazwał rottweilera Jezus!

Nieznajomi

Siedzi dwóch pijaczków w knajpie. Piją ostro. Około północy:
- Wiesz stary, muszę już iść.
- A daleko masz?
- Nie, na Matejki, tu zaraz obok.
- Tak? Ja też mieszkam na Matejki. Dwanaście.
- Co ty!? To jesteśmy sąsiadami. Ja pod dwójką na parterze.
- Zaraz... To JA mieszkam pod dwójką!
- Chwila....... JACUŚ!?
- TATA???????

22 kwietnia 2008

Ciekawa prośba

Do seksuologa przychodzi para w podeszłym wieku.
- Czym mogę państwu służyć? - pyta doktor.
- Czy pan doktor mógłby popatrzeć, jak odbędziemy stosunek?
Doktor spogląda na nich zaskoczony, ale wyraża zgodę. Kiedy para skończyła, doktor mówi:
- Nie widzę żadnej nieprawidłowości w państwa stosunku.
Para płaci za wizytę 50 dolarów i wychodzi. Identyczna sytuacja powtarza się przez kolejne parę tygodni. Wreszcie doktor nie wytrzymuje i pyta:
- Co dokładnie chcecie znaleźć?

- Niczego nie chcemy znaleźć, panie doktorze - odpowiada starszy pan. - Ona jest mężatką, więc nie możemy pójść do niej. Ja jestem żonaty, więc nie możemy pójść do mnie. W Holiday Inn każą płacić 90 dolarów, w Hiltonie 108. U pana robimy to za 50, z czego kasa chorych zwraca nam 43.

 

Jakaś taka znajoma

Stoję sobie ostatnio spokojnie w kolejce do kasy w hipermarkecie. Stoję sobie..., stoję... Nagle zauważam przy drugiej kasie, wpatrzoną we mnie i uśmiechającą się DO MNIE blondynę. Ale jaką blondynę! Mówię Wam! Karaiby, słońce, plaża, Bacardi...! Ostatnio ładne dziewczyny się do mnie tak uśmiechały, gdy przytaszczyłem do akademika, na drugi dzień po imprezie, skrzynkę zimnego piwa. Ale to było 10 lat temu... Ta jednak uśmiechała się do mnie przyjaźnie, nawet bez piwa. Jakaś taka znajoma mi się przez chwilę wydała, ale nie mogłem sobie przypomnieć skąd... Pewnie podobna do jakiejś aktorki... Powoli budził się we mnie głęboko uśpiony instynkt łowcy. Mieszanka adrenaliny i testosteronu wypełniały mój organizm. To one kazały mi bez zastanowienia zapytać:
- Przepraszam, czy my się skądś nie znamy?
Wypadło nawet nieźle. Lala połknęła haczyk. Jej reakcja była szybka, uśmiech bez zmian:
- Nie jestem pewna, ale chyba jest pan ojcem jednego z moich dzieci...
Mówi się, że ludzki umysł potrafi w sytuacjach ekstremalnych pracować nie gorzej od komputera. Mój był w tej sekundzie w stanie konkurować z najlepszymi. Po chwili miałem wydruk. Zawsze używam gumek. Zdrada małżeńska jest już sama w sobie wydarzeniem szargającym nerwy szanującego się mężczyzny. Po co ją jeszcze dodatkowo komplikować? Mój komputer pokładowy przypomniał mi tylko trzy przypadki, które były odstępstwem od tej zasady. Koleżanka z pracy, na szczęście tak brzydka, że sama jej twarz była najlepszym zabezpieczeniem. Koleżanka żony z pracy, na szczęście po takim alkoholu, że mi nie do końca... tego... Jest! Pozostała tylko jedna możliwość, kiedy mogłem sobie "strzelić" dzidziucha na boku. Nie omieszkałem podzielić się tą radosną nowiną z matką "mojego" nieślubnego dziecka i setką kupujących przy okazji:
- Już wiem! Pani musi być tą striptizerką, którą moi koledzy zamówili na mój wieczór kawalerski przed 8-ma laty! Pamiętam, że za niewielką dodatkową opłatą zgodziła się pani wtedy robić TO ze mną na stole w jadalni na oczach moich klaszczących kolegów i tak się pani przy tym rozochociła, że na koniec za darmo zrobiła im pani wszystkim po lodziku!
Zaległa całkowita cisza. Nawet kasjerki przestały pracować. Wszyscy wpatrywali się na przemian we mnie i w czerwieniącą się coraz bardziej ślicznotkę. Kiedy osiągnęła kolor znany w kręgach muzycznych jako "Deep Purple" wysyczała przez śliczne usteczka:
- Pan się myli!
...Karaiby zastąpiła Arktyka....
- Jestem wychowawczynią pana syna w 2b...

21 kwietnia 2008

Turyści i studnia

Turyści poszli sobie w góry. Po pewnym czasie znaleźli studnię. Chcąc sprawdzić, czy jest w niej woda, wrzucili do niej mały kamyczek. Nasłuchują, a tam nic.
- No nic... - pomyśleli - wrzucimy większy kamień.
Przynieśli jakiegoś wielkiego kamola, wrzucili, a tam dalej nic. Zobaczyli szynę kolejową.
- Jak to wrzucimy, to na pewno będzie słychać.
Wspólnym wysiłkiem przytachali tę szynę i wrzucili ją do studni. Nagle widzą barana, który biegnie przez pole dupą do przodu i wpada do studni. Zdziwieni patrzą w głąb studni, gdy podchodzi do nich baca:
- Panocki, a nie widzieli wy mojego barana?
- No, przed chwilą widzieliśmy go jak biegł przez pole i wskoczył do studni.
Baca zdziwiony kręci głową i mówi:
- Jakże mógł mi uciec, jak był do szyny przywiązany...

20 kwietnia 2008

W celi

Do celi wchodzi nowy więzień. Współwięzień pyta:
- Słuchaj ile dostałeś?
- Piętnaście lat.
- A za co?
- Za pomoc medyczną...
- Jak to, za pomoc medyczną?

- No tak. Teściowa miała krwotok z nosa, a ja jej założyłem opaskę uciskową na szyję.

 

19 kwietnia 2008

Gwoździe

Matematyk i fizyk dostali po desce z dwoma wbitymi gwoździami tak, że jeden jest wbity do końca a drugi trochę wystaje. Poproszono ich by je wyciągnęli. Fizyk zadumał się, zastosował dźwignię i już pierwszego gwoździa nie ma, z drugim też jakoś się wymęczył. Matematyk spojrzawszy na deskę po chwili zadumy stwierdził:
- Hmm... przypadek z gwoździem wbitym do końca jest ciekawszy. I zajął się tym przypadkiem...
Po długich męczarniach udało mu się wyciągnąć gwóźdź wbity do końca, został więc ten niedobity. Patrzy... myśli...
- Hmm... a ten przypadek możemy sprowadzić do rozwiązywanego uprzednio problemu. I wbił gwóźdź do końca...

18 kwietnia 2008

Pomocna latarka

Późny wieczór. Kowalscy przyłapali nastoletniego syna, jak wymykał się z domu z latarką w dłoni...
- Dokąd to?! - pytają.
- Na randkę - przyznaje syn.
- Ha! Jak ja chodziłem w twoim wieku na randki, to nie potrzebowałem latarki - zakpił ojciec.
- No i popatrz na co trafiłeś...

17 kwietnia 2008

Specjalista od dzieci

Pewne małżeństwo, w którym mężczyzna nie mógł niestety mieć dzieci, postanowiło skorzystać z usług tzw. zastępczego ojca. Po dokonaniu wszelkich niezbędnych ustaleń i formalności małżonek wyszedł na golfa, zostawiając żonę w oczekiwaniu na przybycie "specjalisty". Przypadek sprawił, że w tym samym dniu w miasteczku zjawił się objazdowy fotograf, specjalizujący się w zdjęciach dzieci. Zadzwonił do drzwi w nadziei na zarobek.
- Dzień dobry, madame, ja jestem...
- Ależ wiem, oczekiwałam pana - odpowiada kobieta i prowadzi go do środka.
- Ooo, doprawdy? - zdziwił się fotograf. - Ja, widzi pani, specjalizuję się w dzieciach...
- Wspaniale, właśnie o to chodziło mężowi i mnie. - mówi kobieta i po chwili pyta spłoniona z emocji:
- To gdzie zaczniemy?
- No cóż - odpowiada fotograf - myślę, że może pani zdać się zupełnie na mnie. Mam duże doświadczenie. Z reguły zaczynam w kąpieli - tak ze dwa, trzy razy, później zwykle ze dwie pozycje na kanapie, w fotelu i z pewnością parę w łóżku. Nieraz doskonałe efekty osiąga się na dywanie w salonie... Naprawdę można się wyluzować...
"Dywan w salonie..." - Myśli kobieta. - "Nic dziwnego, że mnie i Harry'emu nic nie wychodziło..."
- Droga pani, nie mogę gwarantować, że każde będzie udane - kontynuuje fotograf. - Ale jeżeli wypróbuje się kilkanaście pozycji, jeżeli strzelę z sześciu, siedmiu różnych kątów, wówczas jestem pewien, że będzie pani zadowolona z rezultatu...
Kobieta z wrażenia zaczęła wachlować się gazetą, a facet nawija dalej:
- Musi się pani również liczyć z tym, że w tym zawodzie, podczas roboty, człowiek cały czas jest w ruchu. Kręcę się tu i tam, wchodzę i wychodzę nieraz kilkanaście razy w ciągu minuty, ale proszę mi wierzyć, że rezultaty mojej pracy rzadko zawodzą oczekiwania...
Kobieta usiadła przy otwartym oknie, spocona z wrażenia...
- Ha! A żeby pani widziała, jak wspaniale wyszły mi pewne bliźniaki! Zwłaszcza biorąc pod uwagę trudności, jakie ich matka robiła mi przy współpracy...
- Taka była trudna? - spytała mdlejącym głosem kobieta.
- Straszliwie... Żeby uczciwie zrobić robotę, musieliśmy pójść do parku. Ale był cyrk! Ludzie tłoczyli się dookoła ze wszystkich stron, żeby zobaczyć mnie w akcji... TRZY GODZINY! Proszę sobie tylko wyobrazić: TRZY GODZINY ciężkiej fizycznej pracy! Matka cały czas się darła i jęczała tak głośno, że z trudem mogłem się skoncentrować. W końcu musiałem się spieszyć, bo zaczynało się robić ciemno. Ale naprawdę się wkurzyłem, kiedy wiewiórki zaczęły mi obgryzać sprzęt...
- Sprzęt... - głos kobiety był ledwo słyszalny. - Chce pan powiedzieć, że wiewiórki naprawdę obgryzły panu... khem.. sprzęt..?
- Hehehe, a skądże, połamałyby sobie zęby, twardy jest jak hartowana stal... No cóż, jestem gotów, rozstawię tylko statyw i możemy się zabierać do roboty.
- STATYW ?
- No a jakże, muszę na czymś oprzeć tę armatę, za ciężka jest, żeby ją stale nosić... Proszę pani! Proszę pani!!! Jasna cholera................. ZEMDLAŁA..............!!!!

16 kwietnia 2008

Rozmowa przy śniadaniu

W domu spokojnej jesieni, trzech dziadków toczy rozmowę przy śniadaniu.
Pierwszy mówi:
- Mam kamienie czy co? Nie mogę rano zrobić siku. Wstaję o 7-ej i pół godziny muszę się męczyć, aby coś poleciało.
Drugi mówi:
- Ja wstaję też o 7-ej, siadam na kiblu i nie mogę zrobić kupy! Po godzinie wreszcie coś zrobię!
Na to trzeci dziadek:
- Ja tam nie mam żadnych problemów. Sikam o 5-ej, walę kupsko o6-ej, i budzę się o 7-ej.

15 kwietnia 2008

Facet i papuga

Leci facet w samolocie, a obok niego siedzi papuga, strasznie pyskata. W pewnym momencie facet dzwoni po stewardessę. Na pytanie, co podać, pasażer mówi:
- Kawę poprosiłbym.
- A dla mnie, stara cioto, pepsi tylko - wykrzykuje papuga do tejże stewardessy.
Stewardessa przyniosła pepsi dla papugi, lecz zapomniała o kawie dla pasażera obok. Więc ponownie poprosił ją o kawę. Papuga w międzyczasie wyżłopała swoją Pepsi i klasycznie dorzuciła stewardessie:
- A dla mnie, stara cioto, przynieś następną Pepsi.
Sytuacja taka powtórzyła się kilka razy, w końcu facet nie wytrzymał i przyjął taktykę papugi, zadzwonił po stewardessę i wykrzyczał do niej:
- Daj mi stara cioto kawę !!!
Tego stewardessa nie zdzierżyła. Poszła po pilota i razem z pilotem wypieprzyli faceta z samolotu razem z papugą. Lecą tak oboje na dół i papuga mówi:
- No ku**, masz tupet, jak na kogoś, kto nie umie fruwać !!!

14 kwietnia 2008

Posłuszna pielęgniarka

Szpital. Sala operacyjna, operacja prostaty...
Doktor:
- Siostro, proszę poprawić penisa.
....................
....................
....................
- Tak... Bardzo dobrze... A teraz pacjentowi...

13 kwietnia 2008

Lubieżny Baca

Siedzi baca przed chałupą i całuje się po rękach.
Przechodzący turysta pyta:
- Baco, co wy robicie?
- To jest gra wstępna. Zaraz się będę łonanizował.

12 kwietnia 2008

Dylemat pijaka

Stoi pijak na deszczu przed barem i myśli:
- Stać na deszczu i moknąć, czy wejść do środka i się zalać??

11 kwietnia 2008

Opowieść o Czerwonym Pedałku

Gdzieś za górami i lasami żył sobie uroczy blondynek. Liczył sobie zaledwie dwadzieścia wiosen, był szczuplutki i zgrabny, a wychowywał go tatuś, który był projektantem mody. Tatuś mieszkał w swoim czasie z projektantem wnętrz, który jednak pewnego słonecznego dnia odszedł z jakimś wytatuowanym masażystą. Uroczy blondynek bardzo lubił nosić czerwone bokserki, które specjalnie zaprojektował dla niego kochany tatuś, jako że podkreślały one urok jego kształtnych pośladków. Z tego powodu znajomi nazywali go pieszczotliwie Czerwonym Pedałkiem. Czerwony Pedałek miał jeszcze dziadka, którego bardzo kochał, a który mieszkał sam w lesie w uroczym małym domku z dużym łóżkiem (z baldachimem) i jeszcze większym stołem kuchennym. Oprócz tego w domku był jeszcze bardzo duży telewizor, jako że dziadek był bardzo kulturalny i lubił oglądać dobre, ambitne filmy na wideo.

Pewnego dnia tatuś powiedział do Czerwonego Pedałka: "Kochanie, musisz pójść do dziadka i zanieść mu te nowe kasety, które niedawno przysłali. Do koszyka z kasetami wkładam ci jeszcze kilka kapturków, na wszelki wypadek, gdybyś kogoś spotkał w lesie i miał ochotę na małe co nieco - pamiętaj o zabezpieczeniu!" Pedałek zatem wziął koszyk i podśpiewując sobie radośnie pobiegł przez las, mając nadzieję, że dziadek pozwoli mu obejrzeć chociaż jeden z nowych filmów. W końcu od czego ma się dziadka...

Gdy Czerwony Pedałek tak sobie biegł przez las, kołysząc swoimi jędrnymi pośladkami - a był, trzeba wam to wiedzieć, tylko w czerwonych szortach - zauważył go pewien Wilk, który spacerował po lesie. Był on bardzo owłosionym brunetem, z dwudniowym zarostem na twarzy i kępami kłaków nawet na plecach; a jako że ubrany był w obcisły T-shirt z dużym dekoltem, wszystko to widać było bardzo wyraźnie. Był na dodatek bardzo wyposzczony i od tygodni nie miał już w ustach kawałka mięsa... Nic więc dziwnego, że bardzo zainteresował go blondynek o wdzięcznej pupci - takich Wilk lubił najbardziej. Wyszedł więc zza drzewa, zza którego obserwował Pedałka i powiedział: "Cześć, skarbie, dokąd tak gnasz?" Czerwony Pedałek spojrzał z lubością na bicepsy Wilka i z odrazą na jego nadmiar kudłów, i odpowiedział: "Sorry, koleś, spieszę się do dziadka na wideo, a poza tym wolę wydepilowanych facetów." I zręcznie wyminąwszy Wilka, pobiegł dalej.

Tymczasem Wilk, który strasznie się napalił na Pedałka, poszedł przez las na skróty i zapukał do domku dziadka. "Kto tam?", zapytał dziadek. "Dostawa wideo", odpowiedział Wilk. Dziadek więc wpuścił go do środka. "Słuchaj, stary", powiedział Wilk. "Idzie tu do ciebie taki blondynek, na którego mam ochotę." Dziadek popatrzył tylko kulturalnie na Wilka i powiedział: "Nie ma sprawy, możesz go mieć, a ja sobie nakręcę to na wideo. Usiądź, o tutaj, i poczekaj, on zaraz przyjdzie, to się do niego dobierzesz". Rzeczywiście, za chwilę do drzwi zadzwonił Pedałek. "Wejdź, kochanie, wejdź", zawołał dziadek. "Mam tu dla ciebie niespodziankę!" Kiedy Czerwony Pedałek wszedł i zobaczył Wilka, nie był zbyt zadowolony. Ale cóż, nie miał nic do powiedzenia... Trochę wybrzydzał, że Wilk ma takie duże i włochate łapy, kiedy ten jednym ruchem zdarł z niego szorty i bokserki. Ale po chwili już tylko pojękiwał z rozkoszy, a Wilk pracował językiem, dłońmi i udami... Przydały się kapturki, które przezorny tatuś dał Pedałkowi w koszyku. A dziadek tylko się uwijał wkoło z kamerą i filmował, filmował, filmował... co jakiś czas, oczywiście, chodząc do łazienki, żeby sobie ulżyć.

Tymczasem koło domku przechodził pewien drwal: dwumetrowy blondyn, szeroki w barach, z wielką strzelbą, dobrze nabitą, jako że był także zapalonym myśliwym. Usłyszał przez okno jęki Pedałka i odgłosy klapsów. Nie namyślając się długo, złapał w rękę swą lufę i wszedł do domku. To, co zobaczył bardzo mu się spodobało i postanowił dołączyć się do zabawy. A jako że był bardzo męski i bardzo duży, i bardzo silny, najpierw złapał Wilka, który z miłą chęcią oddał mu się na wilka, a potem zajął się Pedałkiem. Zastanawiał się nawet przez chwilę nad dziadkiem, ale na widok jego obwisłego brzucha odłożył swe działo i wrócił do Wilka i Pedałka, którzy już się dopominali o nowe wystrzały.

Tak byli sobą zajęci - a dziadek zmieniał już kilka razy taśmę w swej kamerze - że nie zauważyli, że zrobiło się bardzo późno. Tymczasem tatuś, zaniepokojony nieobecnością Czerwonego Pedałka, po wieczornym pokazie swojej kolekcji wybrał się do leśnego domku z pewnym przystojnym modelem, którego zaprosił na, powiedzmy, kolację. Miał trochę pretensji do dziadka, że nie zawiadomił go wcześniej, i że może dużo stracił, więc postanowił nadrobić ten stracony czas, a model skrzętnie mu w tym dopomagał... A dziadek cieszył się, że kiedyś pewien stolarz zrobił mu tak solidny kuchenny stół...

10 kwietnia 2008

Nowy sprzedawca

Wielki, ogromny, wielopiętrowy supermarket, w którym kupicie wszystko. Szef przyjmuje do pracy nowego sprzedawcę, dając mu jeden dzień okresu próbnego, żeby go przetestować.
Po zamknięciu wzywa szef nowego sprzedawcę do biura:
- No to ile dziś zrobił pan transakcji? - pyta sprzedawcę.
- Jedną, szefie.
- Co? Jedną?! Nasi sprzedawcy mają średnio od sześćdziesięciu do siedemdziesięciu transakcji w ciągu dnia! Co pan robił przez cały dzień. A właściwie to ile pan utargował?
- Trzysta osiemdziesiąt tysięcy dolarów.
Szefa zatkało.
- Trzy...sta osiem...dziesiąt tysięcy? Na Boga, co pan sprzedał?!
- No, na początku sprzedałem mały haczyk na ryby...
- Haczyk na ryby za trzysta osiemdziesiąt tysięcy?
- Potem przekonałem klienta, żeby wziął jeszcze średni i duży haczyk. Następnie przekonałem go, że powinien wziąć jeszcze żyłkę. Sprzedałem mu trzy rodzaje: cienką, średnią i grubą. Wdaliśmy się w rozmowę. Spytałem, gdzie będzie łowił. Powiedział, że na Missouri, dwadzieścia mil na północ. W związku z tym sprzedałem mu jeszcze porządną wiatrówkę, nieprzemakalne spodnie i rybackie gumowce, ponieważ tam mocno wieje. Przekonałem go, że na brzegu ryby nie biorą, no i tak poszliśmy wybrać łódź motorową. Spytałem go jakie ma auto i wydusiłem z niego, że dość małe, aby odwieźć łódź, w związku z czym sprzedałem mu przyczepę.
- I wszystko to sprzedał pan człowiekowi, który przyszedł sobie kupić jeden, jedyny haczyk na ryby!
- Nieee. On przyszedł z zamiarem kupienia podpasek dla swojej żony. Zaproponowałem mu, że skoro w weekend nici z seksu, to może pojechałby przynajmniej na ryby...

9 kwietnia 2008

Przeleciałem lwicę

Idzie zając lasem i wrzeszczy:
- Przeleciałem lwicę!...
Spotyka wilka:
- Zając, zamknij pysk, chcesz żeby lew usłyszał? Poza tym i tak ci nikt nie uwierzy.
Zając wzruszył ramionami i drze pysk dalej.
- Wydymałem lwicę! Wydymałem lwicę!
Spotyka niedźwiedzia:
- Zając, zamknij się bo lew usłyszy! I wszyscy będziemy mieli przechlapane, jak się wkurzy! A i tak nikt Ci nie wierzy.
Zając idzie dalej i drze się:
- Przeleciałem lwicę! Przeleciałem lwicę! Przeleciałem lwi...
Nagle zobaczył lwa. Ten wkurzony dawaj za zającem, goni, goni. Zając wskoczył w wydrążony stary pień. Lew za nim, ale utknął. Utknął tak, że tylko tyłek mu wystaje, łeb jest w środku. Zając stanął, podszedł z tyłu do lwa, rozejrzał się wokół, rozpina rozporek i mówi:
- W to już kurna nikt mi nie uwierzy!

8 kwietnia 2008

6 nad ranem

Wściekła żona wita w drzwiach męża, uwalanego szminką, cuchnącego alkoholem:
- Mam nadzieję, że masz jakiś dobry powód, by zjawiać się w takim stanie o szóstej nad ranem ?!!

- No śniadanie, ma się rozumieć...

 

7 kwietnia 2008

Na rybach

Do wędkarza stojącego nad rzeką z wędką podchodzi ufoludek i pyta:
- Dużo pan dziś złowił ryb?
- Żadnej. Zdziwiłbym się, gdyby udało się komuś złowić tu jakąś rybę!
Ufoludek wkłada do swojej trąbki nosowej palca i wyjmuje kozę, formuje z niej kulkę i prosi faceta o wędkę. Zakłada na haczyk kulkę, zarzuca wędkę i niemal w tej samej chwili wyławia okazałego szczupaka. Facet zabiera ufoludkowi wędkę, wyjmuje ze swego nosa kozę, formuje z niej kulkę, zakłada ją na haczyk i zarzuca wędkę. Po kwadransie oczekiwania facet dziwi się:
- W czym ta jego koza była lepsza od mojej?
- Bo to koza nie z tej Ziemi! - mówi szczupak.

6 kwietnia 2008

Bal przebierańców

Pewne małżeństwo zostało zaproszone na bal przebierańców, jednak tego wieczoru żonę rozbolała głowa i nalegała, aby jej mąż poszedł sam. Mąż długo się sprzeciwiał, ale w końcu uległ i poszedł. Żona położyła się do łóżka, jednak po godzinie obudziła się bez bólu głowy. Ponieważ jej mąż nie wiedział dokładnie jaki strój kupiła sobie na bal, zdecydowała się pójść na zabawę i go poszpiegować. Szybko go tam wypatrzyła. Tańczył ze wszystkimi kobietami, całował po rączkach, szyjach, szeptał na uszko, podszczypywał, niby przypadkiem dotykał "tu i ówdzie". Ponieważ należała do zgrabnych osób, szybko została zauważona i poproszona do tańca przez rozbawionego mężusia. Spodziewała się niezłej zabawy, on przecież nie wiedział, że podrywa własną żonę. Po paru tańcach zaproponował jej "zwiedzenie pięterka", ona się zgodziła bez oporu (bo to przecież był JEJ mąż!) Postawiła jednak warunek, że nie zdejmą masek z twarzy. Było im razem wspaniale, jak nigdy dotąd. Byli anonimowi względem siebie, więc bez skrępowania spełniali swoje najbardziej ukryte marzenia erotyczne. Jednak po n-tym numerku, ona szybko pobiegła do domu, żeby oczekiwać męża i zadać mu kilka pytań. Gdy już wrócił pyta go (rzecz jasna z dziką satysfakcją w głosie):
- No i jak się bawiłeś, Skarbie. Dużo tańczyłeś?
- Nie tańczyłem ani razu i bawiłem się kiepsko. Spotkałem Zenka, Wieśka i Tadka, moich kolegów ze studiów i całą noc graliśmy w pokera na pieniądze. Ale powiem ci, że kumpel, któremu pożyczyłem kostium, podobno bawił się rewelacyjnie!

Numer telefonu

Rozmawiają dwaj profesorowie matematyki:
- Dasz mi swój numer telefonu?
- No pewnie. Trzecia cyfra jest trzykrotnością pierwszej. Czwarta i szósta są takie same. Druga jest większa o jeden od piątej. Suma sześciu cyfr to 23, a iloczyn 2160.
- W porządku, zapisałem - 256 343.
- Zgadza się. Nie zapomnisz?
- Skądże. To kwadrat 16 i sześcian 7.

5 kwietnia 2008

Kaszanka dla psa

Sklep mięsny:
- Dzień dobry, poproszę 1,5 kilo kaszanki dla psa... tylko żeby nie była taka słona jak wczoraj.

4 kwietnia 2008

Prrrruuuuuukkk

Leży sobie gościu na plaży, podchodzą do niego jakieś ekstra laseczki w strojach bikini i jedna mówi:
- Jak puścisz bąka, to ściągamy staniki.
Gość zdziwiony troszkę, niemniej bąka sprzedał. Dziewczyny zgodnie z umową ściągnęły staniki. Pojawiła się następna propozycja:
- Jak jeszcze raz puścisz baka, to ściągamy majtki.
Gość : prrrruuuuuukkk.
- A teraz jak puścisz serie bąków, to będziesz mógł nas podotykać.
No to gościu: prrruk, prrrruuuuuuk, brrrrruk, pruk, pierrrrrd i nagle słyszy:
- Kowalski, nie dość, że śpicie na zebraniu, to jeszcze pierdzicie!!!

3 kwietnia 2008

98-letni staruszek

98-letni staruszek przychodzi do lekarza na badania kontrolne. Lekarz pyta go o samopoczucie, na co staruszek odpowiada:
- Nigdy nie czułem się lepiej. Mam 18-letnią narzeczoną. Jest w ciąży i wkrótce będziemy mieć syna...
Doktor myśli chwilę i mówi:
- Niech pan pozwoli, że opowiem panu pewną historię:
Pewien myśliwy, który nigdy nie zapominał o sezonie myśliwskim, wyszedł raz z domu w takim pośpiechu, że zamiast strzelby wziął ze sobą parasol. Kiedy znalazł się w lesie, z krzaków wyszedł ogromny niedźwiedź. Myśliwy wyciągnął parasol, wycelował w niedźwiedzia i wypalił. I wie pan co stało się potem?
- Nie - odpowiada staruszek.
- Niedźwiedź padł martwy jak kłoda.
- Niemożliwe! - wykrzyknął staruszek. - Ktoś inny musiał wystrzelić!
- I do tego punktu właśnie zmierzałem...

1 kwietnia 2008

Atak wyrostka

- Panie doktorze, proszę szybko przyjechać, żona ma atak wyrostka!
- Proszę się nie martwić, dwa lata temu osobiście usunąłem pańskiej żonie wyrostek, a nie ma takich przypadków, żeby człowiek miał dwa wyrostki.
- Ale bywają takie przypadki, że człowiek ma drugą żonę!