Siedzi sobie gostek na rybkach i spokojnie wpatruje się w spławik. Aż tu nagle po spławiku przepływa motorówka z narciarzem wodnym... I tak ze trzy razy. Gościu nie wytrzymał, wziął kamienia, wziął zamach i sruuuuuuuuu... trafił narciarza. Ten poszedł na dno. Wędkarz myśli chwilę i czeka, aż ten wypłynie. Po 5 minutach nie wytrzymał , rzucił wszystko i próbuje wyłowić trafionego przez siebie "sportowca". Wyciąga ciało na brzeg i od razu zaczyna reanimację: usta-usta, itp. Podpływa na brzeg zmartwiona całym faktem ekipa motorówki i z dużym zaciekawieniem pytają się wędkarza co on takiego robi.
- No jak to co? Reanimacja i wszystko co jest z tym związane.
Na co motorowodniacy:
- Niby jest OK. Ale nasz miał narty, a ten ma łyżwy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz